Łapcie OS z okazji 1k wyświetleń <3. Dziękuję Wam bardzo ^^ !
Raz będzie z perspektywy Violetty, a raz z perspektywy Fran.
Jest to mój pierwszy OS, więc może być trochę dziwny :/. Także całkiem możliwe jest to, że pomieszałam czas teraźniejszy z przeszłym. Przepraszam :/.
----
Zobaczyłam go na motorze. Sprytnie przejechał między samochodami, omijając korek. Nie zauważył czerwonego światła. Wjechał na główne skrzyżowanie. Jadący samochód uderzył w jego pojazd. Motor się przewrócił, a on razem z nim.
-Leon!
-Leon! -Zawołałam przerażona.
Do mojego pokoju wszedł Federico, mój brat.
-Violetto, wszystko dobrze? -Zapytał. -Krzyczałaś.
Dotarło do mnie, że to był tylko sen. Tylko, że ten sen, o wypadku Leona śni mi się już od dwóch tygodni. Codziennie.
To pewnie dlatego, że od dwóch tygodni Leon jest w szpitalu. Miał wypadek, kiedy jechał na tym pieprzonym motorze. Szczegółów nie znam. Zresztą nikt nie zna. Jacyś ludzie znaleźli go na ulicy, nieprzytomnego, leżącego pod tym kretyńskim pojazdem.
-Tak... Znów śnił mi się ten... koszmar... -Westchnęłam.
Feder także westchnął.
-Nie martw się, on z tego wyjdzie. -Powiedział.
-A jeżeli nie? -Spytałam. -A jeśli on... umrze?
Kiedy zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam, rozpłakałam się. Leon nie może umrzeć. Nie poradzę sobie bez niego. Moje życie będzie jedną, wielką pustką...
Do pokoju weszła Ludmiła.
-Ludzie, dajcie mi spać... -Urwała, kiedy zobaczyła w jakim jestem stanie. -Leon, tak?
Skinęłam głową, a po moich policzkach zaczęło spływać jeszcze więcej łez.
Szarpałam się i wyrywałam, ale na marne. Za mocno mnie trzymał. Rzucił mnie na łóżko i zaczął całować w szyję. Jeszcze bardziej zaczęłam się wyrywać. On uderzył mnie w policzek. Ledwo powstrzymałam się od krzyknięcia z bólu.
Zrobił to. Zgwałcił mnie. Oddalił się ze śmiechem, zostawiając mnie samą. Leżałam chwilę bezczynnie, płacząc. Po jakiejś pół godzinie wstałam, i ubrałam się. Akurat wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Stał w nich Diego.
-Cześć, skarbie. -Pocałował mnie w nos.
-H-hej... -Odparłam.
-Wszystko okej? -Zapytał.
Jasne, że nie było okej. Powiedzieć mu? A zresztą... po co?
-T-tak. -Odparłam. -A co?
-Głos Ci jakoś drży...
Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i rzuciłam w jego ramiona.
Stanęłam przed drzwiami do sali szpitalnej, gdzie był Leon. Po chwili drzwi się otworzyły, i z nich wyszła jakaś pielęgniarka.
-Jak z Leonem? -Zapytałem.
-Z panem Verdasem? -Skinęłam głową. -Bez zmian.
Nawet mi ulżyło. Bałam się, że powie, iż jego stan się pogorszył.
-Mogłabym go odwiedzić? -Spytałam.
-No dobrze, ale tylko na chwilę. -Odparła po chwili zastanowienia.
Weszłam do sali. Leon był "podłączony" do kilku urządzeń. Oddychał z trudem. Łzy spłynęły mi po policzkach. Nienawidziłam patrzeć jak on się męczy.
Wyjęłam z torebki zdjęcie naszej dwójki. Na nim on mnie obejmował. Ja uśmiechałam się do niego. Jeszcze więcej łez spłynęło mi z oczu. Nigdy tak bardzo nie tęskniłam za jego głosem. Za naszymi pocałunkami, uściskami...
-Pani czas się skończył. -Odezwała się pielęgniarka. -Proszę opuścić salę.
Położyłam zdjęcie na małym stoliku obok łóżka Leona. Szepnęłam jeszcze Kocham Cię i wyszłam z sali.
-Fran... Co się stało? -Zapytał odwzajemniając uścisk.
Próbowałam powstrzymać płacz, ale zamiast tego jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Diego... j-ja... b-bo... -Nie potrafiłam się wysłowić.
-Spokojnie, nie płacz... -Otarł moje łzy.
Udało mu się mnie uspokoić. Głośno westchnęłam i oderwałam się od niego. Wytłumaczyłam mu co się stało. Że Marco mnie zgwałcił.
Spuściłam wzrok. Nie wiedziałam jak on zareaguje. A może ze mną zerwie? Niee... to by nie było możliwe... Mówił z tysiąc razy, że mnie kocha. Szczerze. Chyba nie mógłby zerwać ze mną tak nagle?
-Ale... Diego, on... jak oni mają... bo on.... -Gubiłam się w tym co mówię- Jak oni mają go złapać? On uciekł.Nie wiadomo gdzie. Może nawet wsiadł w samolot. Nie znajdą go. A on może tu wrócić...
Diego pogłaskał mnie po policzku i złapał za rękę.
-On Ci już nigdy nic nie zrobi. Obiecuję. -Powiedział.
Ponownie wtuliłam się w jego ramiona. Czułam się w nich bezpiecznie.
-Cześć, skarbie. -Pocałował mnie w nos.
-H-hej... -Odparłam.
-Wszystko okej? -Zapytał.
Jasne, że nie było okej. Powiedzieć mu? A zresztą... po co?
-T-tak. -Odparłam. -A co?
-Głos Ci jakoś drży...
Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i rzuciłam w jego ramiona.
Stanęłam przed drzwiami do sali szpitalnej, gdzie był Leon. Po chwili drzwi się otworzyły, i z nich wyszła jakaś pielęgniarka.
-Jak z Leonem? -Zapytałem.
-Z panem Verdasem? -Skinęłam głową. -Bez zmian.
Nawet mi ulżyło. Bałam się, że powie, iż jego stan się pogorszył.
-Mogłabym go odwiedzić? -Spytałam.
-No dobrze, ale tylko na chwilę. -Odparła po chwili zastanowienia.
Weszłam do sali. Leon był "podłączony" do kilku urządzeń. Oddychał z trudem. Łzy spłynęły mi po policzkach. Nienawidziłam patrzeć jak on się męczy.
Wyjęłam z torebki zdjęcie naszej dwójki. Na nim on mnie obejmował. Ja uśmiechałam się do niego. Jeszcze więcej łez spłynęło mi z oczu. Nigdy tak bardzo nie tęskniłam za jego głosem. Za naszymi pocałunkami, uściskami...
-Pani czas się skończył. -Odezwała się pielęgniarka. -Proszę opuścić salę.
Położyłam zdjęcie na małym stoliku obok łóżka Leona. Szepnęłam jeszcze Kocham Cię i wyszłam z sali.
-Fran... Co się stało? -Zapytał odwzajemniając uścisk.
Próbowałam powstrzymać płacz, ale zamiast tego jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Diego... j-ja... b-bo... -Nie potrafiłam się wysłowić.
-Spokojnie, nie płacz... -Otarł moje łzy.
Udało mu się mnie uspokoić. Głośno westchnęłam i oderwałam się od niego. Wytłumaczyłam mu co się stało. Że Marco mnie zgwałcił.
Spuściłam wzrok. Nie wiedziałam jak on zareaguje. A może ze mną zerwie? Niee... to by nie było możliwe... Mówił z tysiąc razy, że mnie kocha. Szczerze. Chyba nie mógłby zerwać ze mną tak nagle?
Diego, ku mojej uldze, po prostu mnie przytulił. Dał mi wypłakać się w jego ramię.
-Skarbie, obiecuję, że policja go złapie... -Powiedział-Ale... Diego, on... jak oni mają... bo on.... -Gubiłam się w tym co mówię- Jak oni mają go złapać? On uciekł.Nie wiadomo gdzie. Może nawet wsiadł w samolot. Nie znajdą go. A on może tu wrócić...
Diego pogłaskał mnie po policzku i złapał za rękę.
-On Ci już nigdy nic nie zrobi. Obiecuję. -Powiedział.
Ponownie wtuliłam się w jego ramiona. Czułam się w nich bezpiecznie.
2 tygodnie później
Stałam przed szpitalem ze wszystkimi ze studia. Dzisiaj nadszedł ten bolesny dzień, który miałam nadzieję, że nigdy się nie wydarzy. Leon się nie obudził. Lekarze stwierdzili, że nie ma już dla niego ratunku.
W milczeniu weszliśmy do budynku. Pielęgniarka zgodziła nam się z nim pożegnać. Weszliśmy do sali szpitalnej, w której był Leon. Nikt nie za bardzo wiedział co powiedzieć. Wszyscy ustawili się do niego w kolejce, osoba, która była pierwsza, mruczała coś do niego pod nosem, i wychodziła.
Specjalnie stanęłam na końcu, by móc być z nim sam na sam.
Podeszłam do niego i dotknęłam dłońmi jego klatki piersiowej. Namiętnie pocałowałam jego usta. Miałam nadzieję, że się dzięki temu obudzi, tak jak jest w tych wszystkich romansidłach. Ale tak się nie stało.
Nagle usłyszałam pisk. Serce mojego chłopaka przestało bić. Płacząc, wybiegłam ze szpitala. Kiedy dotarłam do mojego domu, zaczęłam ciąć moje żyły.
-Już prawie... -Mówiłam do siebie. -Już prawie jestem tam gdzie on....
Komentujcie :3. Rozdziałek niedługo ^^
W milczeniu weszliśmy do budynku. Pielęgniarka zgodziła nam się z nim pożegnać. Weszliśmy do sali szpitalnej, w której był Leon. Nikt nie za bardzo wiedział co powiedzieć. Wszyscy ustawili się do niego w kolejce, osoba, która była pierwsza, mruczała coś do niego pod nosem, i wychodziła.
Specjalnie stanęłam na końcu, by móc być z nim sam na sam.
Podeszłam do niego i dotknęłam dłońmi jego klatki piersiowej. Namiętnie pocałowałam jego usta. Miałam nadzieję, że się dzięki temu obudzi, tak jak jest w tych wszystkich romansidłach. Ale tak się nie stało.
Nagle usłyszałam pisk. Serce mojego chłopaka przestało bić. Płacząc, wybiegłam ze szpitala. Kiedy dotarłam do mojego domu, zaczęłam ciąć moje żyły.
-Już prawie... -Mówiłam do siebie. -Już prawie jestem tam gdzie on....
---
Komentujcie :3. Rozdziałek niedługo ^^
Miejsce na jutro :*
OdpowiedzUsuńO ja cię kurczę Mac !! Poplakalam się !! Ten os mimo że krótki to cudowny .. ciekawy pomysł .. leonetta razem jest w niebie .. cieszy mnie postawą Diego wobec tego wszystkiego co spotkało fran.. czekam na rozdział :! Miło by było gdybyś weszła do mnie i skomentowała na opowiadania-Naty.ogspot.com
UsuńDziękuję ^^ !
UsuńRozdział, pojawi się w środę :D. Przynajmniej tak myślę xD.
Wejdę na pewno :3.
OS mega.Os jest dal mnie mieszam jest para którą kocham (Diecesca) i para której nienawidzę ( Leonettą ale tam tylko chodź o Leona tak nie nienawidzę typa).Prawie się popłakałam ale próbowałam nie bo czytałam to w szkole.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia 😊
Zapraszam do mnie
http://violettairoxi.blogspot.com/?m=1
Dziękujem :3.
UsuńWejdę na pewno ^^
OS mega kochana!!!
OdpowiedzUsuńPołączyłaś pary (Leonetta i Diecesca) kocham :*****
Prawie się popłakałam ;))) Jestem nową czytelniczką :)
Pozdrawiam
J.V.
PS: zapraszam do mnie http://leonetta15.blogspot.com
Dziękuję :*
UsuńNa pewno wejdę ^^
Także pozdrawiam :3