czwartek, 22 października 2015

Rozdział VI-Lepiej z nim porozmawiaj

Bum tss, czemu nauczyciele nie znają się kompletnie na komputerach?
Bum tss, co ja zrobiłam, że dostałam pałę?
Bum tss, czemu znów się Wam żalę?
Tak, a więc, zapraszam do przeczytania rozdziału xD.
.....
Nie wiedziałam co myśleć. Mam być wkurzona na siebie czy na Violettę? Czy postąpiłam dobrze wychodząc z randki?
Jak tylko, cudem, odnalazłam drogę do mojego mieszkania zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Cami.
-Halo?
-No siema, Fran, -Usłyszałam w słuchawce. -Widziałam jak idziesz w stronę swojego domu. Coś nie tak z Diego?
Dlaczego ona ZAWSZE, ale to ZAWSZE umie przeczuć, że coś się stało?
-Było idealnie. -Zaczęłam. -Zaprosił mnie do pięknej, romantycznej restauracji.
-Och, jak słodko! -Pisnęła.
-Taa... -Cicho się zaśmiałam. -No i nagle do nas przyszła Violetta...
-CO?! -Spytała zdziwiona Camila.
-No, mówię, jak było. -Westchnęłam. -Miałam jej dość. Próbowaliśmy się jej pozbyć, ale nie udało się. Cholera, ona tak mnie hejtowała, że już nie wytrzymałam i... wyszłam.
-Poszłaś sobie? W środku randki?
-No, a co miałam zrobić? Nawet jeśli, gdyby jakimś cudem się od nas odwaliła to i tak między mną, a Diego panowałaby napięta atmosfera. Boję się tylko, że będzie na mnie zły za to...
-Lepiej z nim porozmawiaj, choćby przez komórkę. -Doradziła mi.
-Nie mam odwagi... -Odparłam.
-I tak będziecie musieli porozmawiać, bo musicie wyćwiczyć Wasz duet. Lepiej to zrobić wcześniej niż później.
Następnego dnia
Weszłam do studia cała drżąca. Bałam się spotkać Diego i z nim pogadać. Ale oczywiście, dzięki mojego niebywałemu "szczęściu" wpadłam na niego, kiedy chciałam wejść do sali muzycznej.
 -Wybacz. -Powiedziałam wstając.
Nasze spojrzenia spotkały się. Te jego piękne, zielone oczy mnie po prostu hipnotyzowały.
-Pogadamy? -Zapytał.
Skinęłam głową. Usiedliśmy na najbliższej ławce. Zanim o cokolwiek zapytał, zaczęłam mówić ja:
-Wiem, że okropnie się zachowałam i Cię przepra-
-Ale Fran...
-Emocje mnie pokierowały, nie myślałam wte-
-Francesca...
-Błagam, tylko ze mną nie zry-
-Francesca! -Powiedział tym razem o wiele głośniej. -Dasz mi coś powiedzieć?
Przytaknęłam. Przyznam, że strasznie się bałam. Chyba oszalałam na jego punkcie, nie chcę go stracić.
-A więc. -Zaczął. -Rozumiem dlaczego wtedy mnie zostawiłaś. To przez Violettę. Ta randka przez nią totalnie nie wyszła.
-Czyli mi wybaczasz? -Spytałam.
-Nie mam Ci czego wybaczać -Odparł z uśmiechem.
Rzuciłam się na jego szyję.
-Duszę się. -Zaśmiał się.
Oderwałam się od niego, ale po chwili znów go przytuliłam.












-Kocham Cię. -Powiedziałam.
-A ja Ciebie. -Odparł całując mnie w policzek.
-Jednego nie rozumiem. Skąd Violetta wiedziała o naszej randce? -Spytałam.
-Pewnie nas śledziła. -Westchnął. -Ale teraz to nie ważne. Ważne, że jesteśmy razem.
Och, jaki słodziak z niego... Mam szczęście, że mam takiego chłopaka.
----
Po zajęciach mieliśmy jeszcze zebranie z Pablo. Ponoć miał dla wspaniałe wieści.
-Dzień dobry. -Powiedział jak wszyscy weszli do dużej sali, w której była scena. 
Wszyscy zaczęli się dopytywać o co chodzi, po co nas tu wezwał. Ten się zaśmiał i powiedział:
-Kochani, zastanawiamy się już nad przedstawieniem na koniec roku.
Wszyscy od razu zaczęliśmy piszczeć i krzyczeć z radości. 
-Pozwólcie, by Pablo powiedział Wam wszystko do końca. -Powiedział Antonio.
Od razu stanęliśmy na baczności, gotowi, by wysłuchać wyjaśnień Pabla.
-Będą dwie piosenki w której wystąpią wszyscy uczniowie ze studia. -Tłumaczył. -Jedna na początku, druga na końcu. Oczywiście będzie też jedna piosenka solowa i jeden duet. Będą też trzy piosenki, w których uczniowie będą podzieleni na mniejsze grupy. I oczywiście do tego wszystkiego, zrobimy sobie mały casting.
Casting?! Czuję się jak meegaa sławna piosenkarka! 
-Nie potrzebujecie castingów, by zrozumieć, że ja będę śpiewała solówkę. -Odezwała się Violetta.
Pablo i Antonio zaczęli jej coś tłumaczyć, że być może to ona zaśpiewa piosenkę solową, ale jeszcze nie wiadomo.
Kiedy zebranie się skończyło, poczekałam jak wszyscy wyjdą. Podeszłam do Violki, która czatowała z kimś na telefonie.
-To się robi już nudne. -Powiedziałam do niej.
Podniosła brwi.
-Tak, masz rację. -Odparła. -Robi się nudne to, że jesteś żałosna.
-Dlaczego taka jesteś? -Spytałam.
-Jaka? -Odłożyła telefon do swojej torebki. -Niesamowita i przepiękna?
-Nie. Egoistyczna i nieznośna. Nic na tym nie zyskasz. Nie będziesz miała przyjaciół, chłopaka...
Ta spojrzała na mnie, i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, mnie przytuliła.



Taa... moim zdaniem rozdział wyszedł okropnie. Nie wiem, pozostawiam to Wam do oceny.

sobota, 3 października 2015

Rozdział V-Ooo... Masz randkę z Diego?

Minęło coś koło dwóch tygodni odkąd wstawiłam ostatni rozdział. Przepraszam, po prostu teraz jest szkoła i wiąże się z tym nauka, beka z nauczycieli, projekty itp. itp.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba, chociaż mam wrażenie, że jest inny niż moje wcześniejsze. W sumie to nie wiem dlaczego, można powiedzieć, że zachowanie Francesci jest... trochę dziwne... xd.


-------
Całowaliśmy się dopóki nie starczyło nam tchu. Powoli oderwaliśmy się od siebie.
-Długo czekałem na tą chwilę. -Powiedział.
-Ja... też. -Odparłam.
Złapał moją rękę. Lekko się uśmiechnęłam. 
-Obiecajmy sobie, że to będzie wyjątkowe. -Powiedział. -Że nic nas nie rozdzieli. 
Skinęłam głową, a mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
-Masz piękny uśmiech. -Powiedział.
Zarumieniłam się.
-Och, nie słodź tak. -Zaśmiałam się.
On także się zaśmiał i pocałował mnie w policzek.
-Kocham Cię. -Powiedział.
-A ja Ciebie. -Odpowiedziałam. -Pójdziemy gdzieś?
-Jasne. Gdzie chcesz? -Spytał.
-Nooo... -Zastanowiłam się chwilę. -Ja tu praktycznie jestem dopiero trzeci dzień. Nie znam nic tutaj.
-To za godzinkę odbiorę Cię z Twojego domu, okej? -Spytał.
-A wiesz gdzie mieszkam? -Zdziwiłam się.
-Wiem. Mieszkam ulicę dalej. -Odparł. -Odprowadzić Cię?
-Jasne. -Zachichotałam.
Diecesca

---
Od 15 minut zastanawiam się co na siebie włożyć. Mam się ubrać jakoś elegancko, czy luźno? Ehh...
Nagle mój telefon zabrzęczał, dając znać, że ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Cami.
-Hej, Fran. -Usłyszałam.
-No cześć. -Odparłam. 
-Masz wolne po południe? -Spytała. -Mogłybyśmy iść do kina, teraz puszczają fajne romansidło. 
-Sorry, jestem zajęta dzisiaj. Cami, wiesz co włożyć na... randkę? 
-Ooo... masz randkę z Diego?
-No... -Odpowiedziałam niepewnie.
-A gdzie idziecie? -Zapytała.
-Nie wiem jeszcze, Diego wszystko szykuje.
-OCH, JAK SŁODKO! -Pisnęła.
-Ta... To wiesz co mogłabym włożyć? -Spróbowałam znowu.
-Nie wiem. Może ubierz się luźno, tak będzie bardziej naturalnie. Pomóc Ci się pomalować?
-Możesz przyjść. Ale szybko, mam mało czasu. 
-Jasne! To, pa. -Rozłączyła się.

Godzinę później...
No, gdzie ten Diego? Spóźnia się o pół godziny. A może mnie wystawił? Chociaż wątpię.
W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
-Cześć, bella. -Pocałował mnie w policzek na przywitanie.
-No hejka. -Odparłam.
-Wiem, że bardzo profesjonalnie by było, gdybym przyjechał jakąś limuzyną czy coś, ale, jako, że takiego samochodu nie posiadam, pójdziemy pieszo. Mam nadzieję, że to Ci nie przeszkadza?
-Nie. -Odparłam. -Nawet lepiej. 
Chwycił mnie za rękę. Ruszyliśmy... gdzieś. Nie znam tutejszych okolic. 
Po pięciu minutach Diego poprosił mnie, bym zamknęła oczy. Zrobiłam tak jak mówił.
-Podglądasz? -Spytał.
-Nie, ale...
-To możesz otworzyć oczy. -Powiedział, zanim dokończyłam.
Powoli je otworzyłam. Znajdowaliśmy się w romantycznej restauracji. Stoliki były dwuosobowe. Ściany były pomalowane na jasno-żółto z drobnymi ozdobami. Z sufitu "zwisały" małe lampy. 
-Wow... -Powiedziałam.
-Podoba Ci się? -Spytał. 
-Bardzo. -Odpowiedziałam i przytuliłam go. -Dziękuję.
Usiedliśmy przy najbliższym stoliku.
-Co zamawiasz? -Spojrzał na mnie spod swojej karty menu.
Już chciałam odpowiedzieć, kiedy ktoś mi przerwał.
-No siema, kociaki. -Usłyszeliśmy nam znajomy głos.
Przy naszym stoliku stała... Violetta...
"Kociaki"? Cholera! Co ona tu robi? A może jeszcze powie, że tak po prostu wbiła sobie do romantycznej restauracji pogapić się na nas, bo nie miała co robić.
Okej, Francesca, spokojnie. Spokojnie. Może z kimś tu przyszła i... przy okazji przywitała się z nami?...
-Violetta, co ty tu robisz? -Zapytał Diego.
-Przyszłam Cię wesprzeć. -Odparła tajemniczo.
-W czym? -Zdziwił się.
-Jak zrozumiesz, że randka z Tą żmiją to porażka, będziesz mnie błagał na kolanach, bym do Ciebie wróciła.
Czuję, że zaraz wybuchnę. No, bo w końcu, idziesz sobie na randkę ze swoim nowym, kochanym, słodkim chłopakiem. Zaprowadza Cię do cudownej restauracji w której chce spędzić z Tobą czas. Zapowiada się idealnie. A tu nagle przychodzi sobie jakaś debilka i wszystko zaczyna psuć.
Wszystko w porządku. Przecież to jest normalne. W końcu tak zawsze musi być...
-Weź wyjdź. -Mówię.
-To nie jest Twoja prywatna restauracja, Francesco. -Zwraca się do mnie jak do małego dziecka. -Ja też mam prawo tu przyjść.
-Super, ale nie masz prawa nam przeszkadzać. -Mówi Diego.
Zignorowała go.
-Idź. -Zwróciła się do mnie. -Ja i Diego musimy porozmawiać.
-Nie możesz jej stąd wyrzucić! -Stanął w mojej obronie.
-I tak już wychodziłam. -Rzuciłam i wybiegłam z restauracji.
Usłyszałam jeszcze jak Violetta mówi:
-No, widzisz? Mówiłam, że to będzie porażka.

DAM DAM DAM XD

3 komentarze od różnych osób = VI rozdział


Łączna liczba wyświetleń