wtorek, 15 września 2015

Rozdział IV-Będąc ze mną, kochałeś ją.

Przepraszam, że rozdział nie pojawił się w weekend ani wczoraj, tak jak obiecałam :C. Ale jest dzisiaj i mam nadzieję, że Wam się spodoba ^^!
Dedykuję go #Sh!Karinaa 001.
Pamiętajcie, aby komentować, to niesamowicie mnie motywuję :D!
To już bez dalszych przedłużeń, zapraszam do rozdziałku.
---------
Puściłam rękę Diego. Violetta stała jeszcze przez chwilę nieruchomo.
-Wy... wy...
-My nie jesteśmy razem. -Zaprzeczyłam, zanim dokończyła.
Spojrzała na mnie i prychnęła.
-Ty się nie odzywaj, okej? To sprawa moja i Diego.
Zabrzmiało to tak jakby się czymś dławiła. Miała łzy w oczach. Chyba pierwszy raz zrobiło mi się jej żal. No, bo w końcu ma chłopaka i do szkoły przychodzi jakaś nowa. I ten jej chłopak z dnia na dzień ją porzuca, przez tą nową.
I wygląda na to, że tą NOWĄ, tą złą, jestem właśnie ja. Westchnęłam i wyszła z sali. Postanowiłam podsłuchiwać po drzwiami.
-Kochanie, to nie tak... -Zaczął Diego.
-Nie tak? -Zapytała o, dziwo spokojnym głosem. -A jak Diego? Trzymaliście się za ręce. Odkąd ją poznałam wiedziałam, że jest w Tobie zakochana, a ty w niej.

Milczał przez chwilę, nie wiedząc chyba co powiedzieć. Nie ukrywam, mnie też zaskoczyła jej reakcja.
-Skoro o tym wiedziałaś... to czemu ze mną nie zerwałaś? -Zapytał.
-Bo chciałam zobaczyć czy będziesz uczciwy, Diego. -Odparła.
-Ale... gdybym Ci to powiedział, to bym Cię zranił.
Usłyszałam kroki za sobą. Prędko się obróciłam. Stał tam jakiś brunet, chyba Leon się nazywał...
-Nie ładnie tak podsłuchiwać, co? -Zapytał.
Przewróciłam oczami i dałam mu znak, żeby był cicho.
-Owszem, zraniłbyś mnie. -Powiedziała Violetta. -Ale ty zrobiłeś coś jeszcze gorszego. Będąc ze mną, kochałeś ją.
Wychodząc, zauważyła mnie i Leona. Przepraszająco się uśmiechnęliśmy. Ta tylko prychnęła i poszła w nieokreśloną stronę. Po chwili z sali wyszedł Diego.
 -Brawo, debilu. -Rzuciłam do niego.
**Następnego dnia**
Kiedy tylko weszłam do studia, zaczęłam szukać Violetty. Mimo wszystko chciałam ją pocieszyć. Jednak natrafiłam na Diego.
-Hej, Fran, możemy pogadać? -Zapytał.
Westchnęłam.
-Dobra, niech będzie. O co chodzi? 
Odciągnął mnie na bok, by nikt nie usłyszał tego co chce powiedzieć.
-Kiedy się spotkaliśmy... wtedy, pamiętasz jak szłaś do domu, od razu poczułem coś do Ciebie. Nie chciałem ranić Violetty, więc stwierdziłem, że może o Tobie zapomnę. A więc dalej ciągnąłem związek z Violą, ale nie udało się. Kocham Ciebie, Fran. Tylko Ciebie.
Diego y Francesca
Gapiłam się na niego przez dłuższą chwilę. W sumie ja też coś do niego czuję, ale... no... ale... ach, to jest strasznie skomplikowane.
DZZZ!
Zadzwonił dzwonek. Chciałam iść na lekcje, ale Diego mi na to nie pozwolił.
-To nie jest chyba najlepsze miejsce na zwierzenia. -Palnęłam i uciekłam do sali.

  ------
Na zajęciach z Beto nie mogłam się w ogóle skupić. Myślałam o... Diego. Tak, o nim. Skoro on kocha mnie, a ja go... to może powinniśmy być razem? Chociaż spróbować?
-Francesca! -Usłyszałam.
Zamrugałam oczami. Zobaczyłam przed sobą Beto stukającego pałeczkami od perkusji.
-Tak? -Zapytałam.
-Nie ma Ciebie tutaj. -Powiedział. -Odpłynęłaś zupełnie.
-A, tak... Przepraszam... Po prostu-
-Się zakochałaś. -Dokończył.
-Nie, nie! -Zaprzeczyłam szybko. -Po prostu się zamyśliłam i...
Beto ponownie zastukał pałeczkami. Wrócił na na swoje "nauczycielskie stanowisko" i kontynuował zajęcia. Miałam wrażenie, że cały czas na mnie zerka.
Po lekcjach z Angie i Gregorio, którzy także mnie upomnieli o nieuważanie na zajęciach, miałam ćwiczyć Aprendi a decir adios z Diego, ale on gdzieś zniknął. Nagle mój telefon zabrzęczał, dając mi znać, że ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił mi dotąd nieznany numer.
-Halo? -Odezwałam się.
-Cze, Fran, to ja Diego.
-Skąd ty masz mój numer?
-Od Cami.
-Po co dzwonisz?
-Taa... jak widzisz... nie ma mnie studiu... boo... no, słuchaj ja tak jakby...
-Przejdź do rzeczy. -Westchnęłam.
-Przyjdziesz za godzinę do parku? -Zapytał.
Zamurowało mnie. Co on niby? Na randkę mnie zaprasza?
-Nie ma mowy. -Powiedziałam i się rozłączyłam.
**Dwie godziny później**
Diego cały czas do mnie wydzwania... Mój telefon znów zabrzęczał. Przewróciłam oczami i spojrzałam na wyświetlacz. Tym razem to był sm-s od Cami:
Za piętnaście minut w parku, okej?
 Aha, okej... Na początku Diego chce, abym tam przyszła. Nie odbieram telefonu, więc zgaduję, że poprosił Camilę, by ona do mnie wysłała sm-s. Hm... No dobra, pójdę.
Poprawiłam fryzurę i ruszyłam w stronę parku. Usiadłam na ławce. Nagle zobaczyłam przed swoimi oczami czyjeś dłonie.
-Diego... -Usłyszałam swój śmiech.
Zagryzłam wargę. To nie miało tak wyglądać. Miałam się na niego obrazić, czy coś...
Powoli zsunął dłonie z mojej twarzy.
-Zgadłaś. -Zaśmiał się. -Ale nie spodziewałem się takiej Twojej reakcji.
-Ja... też nie. -Odpowiedziałam szczerze.
Zapadła głupia cisza. Po jakiejś minucie, Diego usiadło obok mnie.
-Słuchaj, Fran. Ja wiem, że ty czujesz, to co ja. -Zagryzłam wargę. Miał rację. -Może powinniśmy... chociaż spróbować?
Pocałował mnie. Ja oddałam pocałunek....
-----
Ludzie Wy nie wiecie, jak bardzo nie lubię widoku płaczących osób. Wtedy też mi się chce płakać 
>.<. Więc jak tylko patrzę na zdjęcie płaczącej Violetty, które tu zamieściłam, tu mam łzy w oczach. 
A tak wgl, pamiętacie który to był odcinek? Bo ja sobie niestety nie przypominam...
Byłyście na Violetta Live? Ja byłam 25 sierpnia w Krakowie. Strasznie szybko minęły te "dwie godzinki" z obsadą.  
Pozdrowionka :D ! 

wtorek, 8 września 2015

Rozdział III-Raz przytulasz się z Violettą, a raz chce Ci się mnie całować

Bum tss, znów te prace domowe...
Bum tss, znów te kartkówki...
Bum tss, znów się wyżalam...
Taa... chyba na początek każdego rozdziału będę się Wam żalić xD.
DZIĘKUJĘ WAM ZA KOMY!!
Naprawdę, nie wiecie jak mnie motywują do pisania dalszych rozdziałów. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba, mimo tego, że pisałam go na szybko.
-------------------------------------
-Macie chyba zajęcia, tak? -Usłyszeliśmy głos Pablo.
Oderwaliśmy się od siebie. Kiedyś jeszcze mu podziękuję, że to przerwał. Dlaczego mieliśmy w ogóle zamiar się pocałować?!
-Uhm. -Przytaknął Diego.
Dyrektor chciał się chyba jeszcze o coś nas zapytać, ale my już wstaliśmy i pobiegliśmy do sali.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie! -Powiedzieliśmy równocześnie.
-Dobrze, wchodźcie. -Powiedziała nauczycielka.
Była blondynką. Miała na sobie niebieski podkoszulek i czerwoną sukienkę.
-Jestem Angie. -Zwróciła się do mnie. -I prowadzę zajęcia śpiewu.
-Ja jestem Francesca. -Przedstawiłam się. Po chwili zdałam sobie sprawę, że ona o tym wie.
Usiadłam obok innych uczniów. Angie tłumaczyła coś o nutach... nie mogłam się skupić.
Dlaczego się z nim PRAWIE pocałowałam? Co ja właściwie do cholery czuję?!
A co on czuje? To on zaczął się zbliżać. Tak, to jego wina, nie moja.
-Francesca, zaśpiewasz coś? -Zapytała mnie Angie.
Przytaknęłam. Wyjęłam gitarę i wyszłam na środek.
-Aprendi a decir adios. -Przedstawiłam tytuł mojej piosenki.
Zaczęłam śpiewać:
Oooooo
Cerco il mio destino
sino magico
Porque yo importa 
a decir adiós 
Mira fijo hacia el horizonte
Doy un paso más
Hay que empezar a vivir
A favor del tiempo
Detrás de mí queda el pasado
Y todo fue real
Ya tengo un sueño que seguir
Esto es lo que siento
Hace falta valor
Para decir
Todo es posible
Busco en mi destino
Un sueño mágico
Porque yo
Aprendí a decir adiós
Oh - oh
Oh - oh
Francesca Aprendi a decir adios
Wszyscy zaczęli mi bić brawo.
-Rozumiem, że piosenka nie jest jeszcze skończona? -Spytała Angie.
-Jeszcze nad nią pracuję. -Odparłam.
-------
Dobra, za dziesięć minut zajęcia z Gregorio. Ponoć jest surowym nauczycielem. 
Angie podzieliła nas na duety. Ja śpiewam z... Diego.
-Hej, Francesca! -Usłyszałam.
Ten głos należał do Diego. Stałam w miejscu, nie wiedząc czy odpowiedzieć, czy sobie pójść.
-Słuchaj... -Ciągnął dalej. -Ten pocałunek... Prawie pocałunek...
Przerwały mu kroki na korytarzu. Po chwili do sali weszła Violetta.
-DIEGUŚ!! -Jej wrzask było chyba słychać w całym studiu.
-Co się stało? -Zapytał Diego.
Zaczęła paplać coś, że jej ojciec jest dla niej okropny. Wyszłam z sali i usiadłam na najbliższej ławce.
-Hej, Fran... Co jest?
Podniosłam brwi. Zobaczyłam Camilę.
-Ah, nic... -Machnęłam ręką. -Chciałam Cię przeprosić za ten mój... wybuch emocji wczoraj.
-Daj spokój. Nic się nie stało. -Odparła Cami. -A powiesz co Ci jest?
-Diego... -Westchnęłam. -Słuchaj, ja już nie wiem co on czuje. Chciał mnie pocałować, a przed chwilą przytulał się z Violką. Nie ogarniam tego.
-A co ty czujesz? -Spytała rudowłosa.
Przez chwilę milczałam. No właśnie, co ja czuję?
Kocham go czy nienawidzę? Jesteśmy tylko znajomymi, przyjaciółmi czy zakochanymi?
Jak się przytulali to czułam jakby... ukłucie w sercu. Jakby ktoś wbijał tam gwóźdź. Jak z nim rozmawiam, to czas mija niespodziewanie szybko. Czuję motyle w brzuchu i jakieś pstrykanie w mózgu. To chyba musi być miłość.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo rozległ się dzwonek na lekcje.
-Później pogadamy. -Powiedziałam.
Weszliśmy do sali tanecznej. Nauczyciel szybko zamknął, a raczej trzasnął drzwiami.
-Nazywam się Gregorio. Oczekuję maksymalnej dyscypliny. Masz się mnie słuchać i o nic nie pytać. Masz dawać z siebie sto dziesięć procent.
-Od tego czarnego karalucha nie można wymagać nawet jednego procenta.
Każdy obrócił się w stronę głosu. To była Violetta. Zacisnęłam zęby. Jak tak można, no jak?!
-Dobrze. -Kontynuował Gregorio, nie zwracając jej uwagi. -Ustawcie się, pokażę Wam kroki.
Kroki były dość proste, ale cały czas pchała się na mnie Violka. Mam jej dość. Jak Diego mógł się w niej zakochać?!
Nauczyciel włączył odtwarzacz muzyki, rzucając piłeczką pingpongową, którą wcześniej odbijał.
-Dobrze. Pięć, sześć, siedem i... raz, dwa trzy, cztery. Pięć, sześć siedem, osiem! -Liczył.
Po  gdzieś setce prób skończyliśmy zajęcia.
-Diego zostaje. -Oznajmił nauczyciel.
-Co?!  -Zdziwił się. -Co ja zrobiłem?
-Bo... -Urwał. -A nie ważne, idź.
-O co mu chodziło? -Spytałam chłopaka jak wyszedł.
-Czyli jednak ze mną rozmawiasz. -Uśmiechnął się.
Zmarszczyłam brwi. Kiedy mu powiedziałam, że z nim nie rozmawiam? Nie ważne.
-Ćwiczymy? -Zapytałam nagle. -Piosenkę?
-Jasne. -Uśmiechnął się.
Angie postanowiła, że zaśpiewamy moją piosenkę, Aprendi a decir adios. Ponoć nasze głosy doskonale do siebie pasują i bla bla bla... Właściwie to nigdy nie słyszałam śpiewu Diego...
Wyjął gitarę, którą w sumie, nie wiem skąd wziął. Zaczął grać.
-Skąd znasz nuty? -Zdziwiłam się.
-Nauczyłem się. -Mrugnął do mnie.
Śpiewaliśmy na zmianę-raz on, raz ja. Tylko refren zaśpiewaliśmy razem.
Diego odłożył gitarę i zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać...
-Diego, ja Ciebie nie rozumiem. -Wstałam. -Raz przytulasz się z Violettą, a raz chce Ci się mnie całować.
Chciałam odejść, ale on chwycił mnie za rękę. W tym momencie do sali weszła Violetta.





Łączna liczba wyświetleń