Dedykuję go #Sh!Karinaa 001.
Pamiętajcie, aby komentować, to niesamowicie mnie motywuję :D!
To już bez dalszych przedłużeń, zapraszam do rozdziałku.
---------
Puściłam rękę Diego. Violetta stała jeszcze przez chwilę nieruchomo.-Wy... wy...
-My nie jesteśmy razem. -Zaprzeczyłam, zanim dokończyła.
Spojrzała na mnie i prychnęła.
-Ty się nie odzywaj, okej? To sprawa moja i Diego.
Zabrzmiało to tak jakby się czymś dławiła. Miała łzy w oczach. Chyba pierwszy raz zrobiło mi się jej żal. No, bo w końcu ma chłopaka i do szkoły przychodzi jakaś nowa. I ten jej chłopak z dnia na dzień ją porzuca, przez tą nową.
I wygląda na to, że tą NOWĄ, tą złą, jestem właśnie ja. Westchnęłam i wyszła z sali. Postanowiłam podsłuchiwać po drzwiami.
-Kochanie, to nie tak... -Zaczął Diego.
-Nie tak? -Zapytała o, dziwo spokojnym głosem. -A jak Diego? Trzymaliście się za ręce. Odkąd ją poznałam wiedziałam, że jest w Tobie zakochana, a ty w niej.
Milczał przez chwilę, nie wiedząc chyba co powiedzieć. Nie ukrywam, mnie też zaskoczyła jej reakcja.
-Skoro o tym wiedziałaś... to czemu ze mną nie zerwałaś? -Zapytał.
-Bo chciałam zobaczyć czy będziesz uczciwy, Diego. -Odparła.
-Ale... gdybym Ci to powiedział, to bym Cię zranił.
Usłyszałam kroki za sobą. Prędko się obróciłam. Stał tam jakiś brunet, chyba Leon się nazywał...
-Nie ładnie tak podsłuchiwać, co? -Zapytał.
Przewróciłam oczami i dałam mu znak, żeby był cicho.
-Owszem, zraniłbyś mnie. -Powiedziała Violetta. -Ale ty zrobiłeś coś jeszcze gorszego. Będąc ze mną, kochałeś ją.
Wychodząc, zauważyła mnie i Leona. Przepraszająco się uśmiechnęliśmy. Ta tylko prychnęła i poszła w nieokreśloną stronę. Po chwili z sali wyszedł Diego.
-Brawo, debilu. -Rzuciłam do niego.
**Następnego dnia**
Kiedy tylko weszłam do studia, zaczęłam szukać Violetty. Mimo wszystko chciałam ją pocieszyć. Jednak natrafiłam na Diego.
-Hej, Fran, możemy pogadać? -Zapytał.
Westchnęłam.
-Dobra, niech będzie. O co chodzi?
Odciągnął mnie na bok, by nikt nie usłyszał tego co chce powiedzieć.
-Kiedy się spotkaliśmy... wtedy, pamiętasz jak szłaś do domu, od razu poczułem coś do Ciebie. Nie chciałem ranić Violetty, więc stwierdziłem, że może o Tobie zapomnę. A więc dalej ciągnąłem związek z Violą, ale nie udało się. Kocham Ciebie, Fran. Tylko Ciebie.
Gapiłam się na niego przez dłuższą chwilę. W sumie ja też coś do niego czuję, ale... no... ale... ach, to jest strasznie skomplikowane.
DZZZ!
Zadzwonił dzwonek. Chciałam iść na lekcje, ale Diego mi na to nie pozwolił.
-To nie jest chyba najlepsze miejsce na zwierzenia. -Palnęłam i uciekłam do sali.
DZZZ!
Zadzwonił dzwonek. Chciałam iść na lekcje, ale Diego mi na to nie pozwolił.
-To nie jest chyba najlepsze miejsce na zwierzenia. -Palnęłam i uciekłam do sali.
------
Na zajęciach z Beto nie mogłam się w ogóle skupić. Myślałam o... Diego. Tak, o nim. Skoro on kocha mnie, a ja go... to może powinniśmy być razem? Chociaż spróbować?
-Francesca! -Usłyszałam.
Zamrugałam oczami. Zobaczyłam przed sobą Beto stukającego pałeczkami od perkusji.
-Tak? -Zapytałam.
-Nie ma Ciebie tutaj. -Powiedział. -Odpłynęłaś zupełnie.
-A, tak... Przepraszam... Po prostu-
-Się zakochałaś. -Dokończył.
-Nie, nie! -Zaprzeczyłam szybko. -Po prostu się zamyśliłam i...
Beto ponownie zastukał pałeczkami. Wrócił na na swoje "nauczycielskie stanowisko" i kontynuował zajęcia. Miałam wrażenie, że cały czas na mnie zerka.
Po lekcjach z Angie i Gregorio, którzy także mnie upomnieli o nieuważanie na zajęciach, miałam ćwiczyć Aprendi a decir adios z Diego, ale on gdzieś zniknął. Nagle mój telefon zabrzęczał, dając mi znać, że ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił mi dotąd nieznany numer.
-Halo? -Odezwałam się.
-Cze, Fran, to ja Diego.
-Skąd ty masz mój numer?
-Od Cami.
-Po co dzwonisz?
-Taa... jak widzisz... nie ma mnie studiu... boo... no, słuchaj ja tak jakby...
-Przejdź do rzeczy. -Westchnęłam.
-Przyjdziesz za godzinę do parku? -Zapytał.
Zamurowało mnie. Co on niby? Na randkę mnie zaprasza?
-Nie ma mowy. -Powiedziałam i się rozłączyłam.
Poprawiłam fryzurę i ruszyłam w stronę parku. Usiadłam na ławce. Nagle zobaczyłam przed swoimi oczami czyjeś dłonie.
-Diego... -Usłyszałam swój śmiech.
Zagryzłam wargę. To nie miało tak wyglądać. Miałam się na niego obrazić, czy coś...
Powoli zsunął dłonie z mojej twarzy.
-Zgadłaś. -Zaśmiał się. -Ale nie spodziewałem się takiej Twojej reakcji.
-Ja... też nie. -Odpowiedziałam szczerze.
Zapadła głupia cisza. Po jakiejś minucie, Diego usiadło obok mnie.
-Słuchaj, Fran. Ja wiem, że ty czujesz, to co ja. -Zagryzłam wargę. Miał rację. -Może powinniśmy... chociaż spróbować?
Pocałował mnie. Ja oddałam pocałunek....
-Francesca! -Usłyszałam.
Zamrugałam oczami. Zobaczyłam przed sobą Beto stukającego pałeczkami od perkusji.
-Tak? -Zapytałam.
-Nie ma Ciebie tutaj. -Powiedział. -Odpłynęłaś zupełnie.
-A, tak... Przepraszam... Po prostu-
-Się zakochałaś. -Dokończył.
-Nie, nie! -Zaprzeczyłam szybko. -Po prostu się zamyśliłam i...
Beto ponownie zastukał pałeczkami. Wrócił na na swoje "nauczycielskie stanowisko" i kontynuował zajęcia. Miałam wrażenie, że cały czas na mnie zerka.
Po lekcjach z Angie i Gregorio, którzy także mnie upomnieli o nieuważanie na zajęciach, miałam ćwiczyć Aprendi a decir adios z Diego, ale on gdzieś zniknął. Nagle mój telefon zabrzęczał, dając mi znać, że ktoś dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił mi dotąd nieznany numer.
-Halo? -Odezwałam się.
-Cze, Fran, to ja Diego.
-Skąd ty masz mój numer?
-Od Cami.
-Po co dzwonisz?
-Taa... jak widzisz... nie ma mnie studiu... boo... no, słuchaj ja tak jakby...
-Przejdź do rzeczy. -Westchnęłam.
-Przyjdziesz za godzinę do parku? -Zapytał.
Zamurowało mnie. Co on niby? Na randkę mnie zaprasza?
-Nie ma mowy. -Powiedziałam i się rozłączyłam.
**Dwie godziny później**
Diego cały czas do mnie wydzwania... Mój telefon znów zabrzęczał. Przewróciłam oczami i spojrzałam na wyświetlacz. Tym razem to był sm-s od Cami:
Za piętnaście minut w parku, okej?Aha, okej... Na początku Diego chce, abym tam przyszła. Nie odbieram telefonu, więc zgaduję, że poprosił Camilę, by ona do mnie wysłała sm-s. Hm... No dobra, pójdę.
Poprawiłam fryzurę i ruszyłam w stronę parku. Usiadłam na ławce. Nagle zobaczyłam przed swoimi oczami czyjeś dłonie.
-Diego... -Usłyszałam swój śmiech.
Zagryzłam wargę. To nie miało tak wyglądać. Miałam się na niego obrazić, czy coś...
Powoli zsunął dłonie z mojej twarzy.
-Zgadłaś. -Zaśmiał się. -Ale nie spodziewałem się takiej Twojej reakcji.
-Ja... też nie. -Odpowiedziałam szczerze.
Zapadła głupia cisza. Po jakiejś minucie, Diego usiadło obok mnie.
-Słuchaj, Fran. Ja wiem, że ty czujesz, to co ja. -Zagryzłam wargę. Miał rację. -Może powinniśmy... chociaż spróbować?
Pocałował mnie. Ja oddałam pocałunek....
-----
Ludzie Wy nie wiecie, jak bardzo nie lubię widoku płaczących osób. Wtedy też mi się chce płakać
>.<. Więc jak tylko patrzę na zdjęcie płaczącej Violetty, które tu zamieściłam, tu mam łzy w oczach.
A tak wgl, pamiętacie który to był odcinek? Bo ja sobie niestety nie przypominam...
Byłyście na Violetta Live? Ja byłam 25 sierpnia w Krakowie. Strasznie szybko minęły te "dwie godzinki" z obsadą.
Pozdrowionka :D !