E, hejo...
Dlaczego nie wstawiłam rozdziału, chociaż obiecałam dwa i to pod rząd?
Niestety straciłam wenę. Kiedy zaczynałam pisać tego bloga miałam tyle pomysłów... Ale teraz one się jakoś ulotniły ;c.
Bardzo mi przykro że muszę zakończyć pisać w środku opowiadania... Dziękuję wszystkim osobom które komentowały, czytały moje opowiadania. No a zwłaszcza Ka Te i Pani Dominguez, które komentowały najczęściej. Dzięki dziewczyny ^^.
Jeżeli ktoś ma pomysł jak dokończyć to opowiadanie - to proszę napisać swój adres e-mail, dodam go do bloga...
Czyli oficjalnie kończę pisać.. ;c.
środa, 16 marca 2016
piątek, 22 stycznia 2016
Rozdział XII - Zrobił Ci coś?
Jestem.
Bardzo Was przepraszam za moją nieobecność ;c.
Cóż, łapcie rozdział :D.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba...
Niestety najprawdopodobniej przez następny tydzień też nie pojawi się żaden rozdział ;c.
Powodem jest to, że mam teraz ferie i wyjeżdżam...
Ale po tym tygodniu postaram Wam się to jakoś wynagrodzić, może wstawię dwa rozdziały pod rząd...
-Ah... Ew... nie... no... -Głupio się zaśmiałam. -Ta... no... ew...
Nie wiem czy choćby ja cokolwiek zrozumiałam z tego co powiedziałam, ale odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę mieszkania.
Ale po chwili Marco mnie dogonił i złapał za ramię.
-O co chodzi? -Zapytałam.
Zacisnął wargi i nic nie odpowiedział.
-Aha. -Mruknęłam,
Ruszyłam ponownie przed siebie. Ale on znów mnie dogonił. Spojrzałam na niego wyczekująco.
-Tak myślałem... -Zaczął-Wiesz... może chciałabyś... zabawić się ze mną?
Już drugi raz dzisiaj opuściłam czaszkę. I to kolejny raz przez niego...
Teraz wszystko złożyło się w jedną całość. Wcześniej podrywał mnie nie dlatego, że się we mnie zakochał, tylko dla... tego...
Ta, typowy facet...
-Nikt się nie dowie. -Próbował mnie przekonać.
W to nikt chciał pewnie wpakować Diego.
Moja szczęka powoli wróciła na swoje miejsce. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie do końca wiedziałam co.
-Nie, nie chcę. -Odpowiedziałam szybko i pobiegłam... gdzieś...
Nie mam pojęcia gdzie biegłam, ale chciałam być najdalej od tego kretyna.
Po minucie zatrzymałam się i odwróciłam. Nie gonił mnie. Ale ja nie wiedziałam gdzie jestem...
Czemu wcześniej nie wpadłam na to, by zwiedzić Buenos Aires? Cholera, jak ja wrócę do domu...
Nagle dostrzegłam Leona i Violettę. Podbiegłam do nich.
-Leon, Viola! -Zawołałam. -Hej, bo ja...
Niestety przybyłam w niezręcznym momencie, ponieważ ich usta miały właśnie się złączyć.
Zakłopotani spojrzeli na mnie. Zaczerwieniłam się.
-Przepraszam, bo ja... ew... zgubiłam się. Tak, dziwne. Powiedzielibyście mi jak się dostać do mojego mieszkania? -Oni zakłopotani patrzyli to na siebie, to na mnie. -Jeszcze raz wielkie sorry...
Podałam im nazwę ulicy, a oni powiedzieli mi jak tam dojść.
Bardzo Was przepraszam za moją nieobecność ;c.
Cóż, łapcie rozdział :D.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba...
Niestety najprawdopodobniej przez następny tydzień też nie pojawi się żaden rozdział ;c.
Powodem jest to, że mam teraz ferie i wyjeżdżam...
Ale po tym tygodniu postaram Wam się to jakoś wynagrodzić, może wstawię dwa rozdziały pod rząd...
...
Stałam bez ruch. u wpatrzona w niego z otwartymi ustami.-Ah... Ew... nie... no... -Głupio się zaśmiałam. -Ta... no... ew...
Nie wiem czy choćby ja cokolwiek zrozumiałam z tego co powiedziałam, ale odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę mieszkania.
Ale po chwili Marco mnie dogonił i złapał za ramię.
-O co chodzi? -Zapytałam.
Zacisnął wargi i nic nie odpowiedział.
-Aha. -Mruknęłam,
Ruszyłam ponownie przed siebie. Ale on znów mnie dogonił. Spojrzałam na niego wyczekująco.
-Tak myślałem... -Zaczął-Wiesz... może chciałabyś... zabawić się ze mną?
Już drugi raz dzisiaj opuściłam czaszkę. I to kolejny raz przez niego...
Teraz wszystko złożyło się w jedną całość. Wcześniej podrywał mnie nie dlatego, że się we mnie zakochał, tylko dla... tego...
Ta, typowy facet...
-Nikt się nie dowie. -Próbował mnie przekonać.
W to nikt chciał pewnie wpakować Diego.
Moja szczęka powoli wróciła na swoje miejsce. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie do końca wiedziałam co.
-Nie, nie chcę. -Odpowiedziałam szybko i pobiegłam... gdzieś...
Nie mam pojęcia gdzie biegłam, ale chciałam być najdalej od tego kretyna.
Po minucie zatrzymałam się i odwróciłam. Nie gonił mnie. Ale ja nie wiedziałam gdzie jestem...
Czemu wcześniej nie wpadłam na to, by zwiedzić Buenos Aires? Cholera, jak ja wrócę do domu...
Nagle dostrzegłam Leona i Violettę. Podbiegłam do nich.
-Leon, Viola! -Zawołałam. -Hej, bo ja...
Niestety przybyłam w niezręcznym momencie, ponieważ ich usta miały właśnie się złączyć.
Zakłopotani spojrzeli na mnie. Zaczerwieniłam się.
-Przepraszam, bo ja... ew... zgubiłam się. Tak, dziwne. Powiedzielibyście mi jak się dostać do mojego mieszkania? -Oni zakłopotani patrzyli to na siebie, to na mnie. -Jeszcze raz wielkie sorry...
Podałam im nazwę ulicy, a oni powiedzieli mi jak tam dojść.
Następnego dnia
W studiu próbowałam unikać Marco. No i nawet mi to wychodziło. Ale Diego to zauważył.
-Zrobił Ci coś? -Spytał.
-Co?... Niee, skąd... -Odpowiedziałam głupio się śmiejąc.
Po lekcjach były próby do przedstawienia. Wszystkim szło całkiem nieźle, poza mną. Kompletnie nie mogłam się skupić. Myślałam ciągle o tej wczorajszej akcji.
Moje rozkojarzenia zauważył Diego.
-Co ty, myślisz o nim? -Zapytał mnie. -Co się wczoraj zdarzyło?
W życiu bym nie myślała o nim. A przynajmniej nie pozytywnie. Chciałam już mu o tym powiedzieć, ale przerwał mi znajomy głos:
-Twoja Franusia się wczoraj zgubiła... -Violetta wyszczerzyła zęby w sztucznym uśmiechu. -Ciekawe dlaczego poszła w strony, których nie zna... A i co najważniejsze - z kim...
Zmierzyłam ją wzrokiem. Ona tylko przepraszająco się zaśmiała.
-Mówi prawdę? -Zapytał Diego.
W sumie nie mogłam zrozumieć co on teraz czuje. Jego ton wykazywał, że był zdenerwowany. Ale jednocześnie przerażony i zmartwiony.
-No, tak, zgubiłam się, ale... Ale Marco nie ma z tym nic wspólnego... Znaczy... trochę ma...
Diego nie pozwolił mi dokończyć. Po prostu podszedł do Marco, który z kimś rozmawiał i go pchnął na bok.
-O co chodzi? -Spytał.
Schowałam się za szafką, by lepiej słyszeć ich rozmowę.
-Co zrobiłeś Fran? -Zapytał Diego.
-Ja? -Udał zdziwionego. -Nic.
Zakaszlałam, tym samym zdradzając moją obecność. Spojrzeli na mnie, potem na siebie i bez słowa się rozeszli.
Moje rozkojarzenia zauważył Diego.
-Co ty, myślisz o nim? -Zapytał mnie. -Co się wczoraj zdarzyło?
W życiu bym nie myślała o nim. A przynajmniej nie pozytywnie. Chciałam już mu o tym powiedzieć, ale przerwał mi znajomy głos:
-Twoja Franusia się wczoraj zgubiła... -Violetta wyszczerzyła zęby w sztucznym uśmiechu. -Ciekawe dlaczego poszła w strony, których nie zna... A i co najważniejsze - z kim...
Zmierzyłam ją wzrokiem. Ona tylko przepraszająco się zaśmiała.
-Mówi prawdę? -Zapytał Diego.
W sumie nie mogłam zrozumieć co on teraz czuje. Jego ton wykazywał, że był zdenerwowany. Ale jednocześnie przerażony i zmartwiony.
-No, tak, zgubiłam się, ale... Ale Marco nie ma z tym nic wspólnego... Znaczy... trochę ma...
Diego nie pozwolił mi dokończyć. Po prostu podszedł do Marco, który z kimś rozmawiał i go pchnął na bok.
-O co chodzi? -Spytał.
Schowałam się za szafką, by lepiej słyszeć ich rozmowę.
-Co zrobiłeś Fran? -Zapytał Diego.
-Ja? -Udał zdziwionego. -Nic.
Zakaszlałam, tym samym zdradzając moją obecność. Spojrzeli na mnie, potem na siebie i bez słowa się rozeszli.
Kilka godzin później
Kiedy tylko wróciłam do domu próbowałam dodzwonić się do Diego. Ale nic z tego. Nie odbierał.
Usiadłam na parapecie. Muszę to wszystko przemyśleć.
Nie powiedziałam Diego o tym co się stało wczoraj, bo nie chciałam, by robił z tego dużej afery. A tak to po prostu będę unikać Marco i tyle... Proste.
Nagle mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz.
LEON?
-Halo? -Odebrałam.
-Słuchaj, bo Diego...
wtorek, 29 grudnia 2015
Rozdział XI-Spodobałaś mu się
Miny innych były typu Kolejny uczeń, który dostał się w środku roku?, Znów osoba, która nie musiała przechodzić przesłuchań itp.
-Marco, może nam coś zaśpiewasz? -Zaproponował Pablo.
Chłopak wyszedł na scenę i zaczął śpiewać Entre tu y yo:
Si no hay nada que decir
Ni nada de qué hablar
No hace falta explicarte
Si guardas todos los secretos de mi vida
De mi vida y de mis sueños
Y lo sabes
Eres la única canción
Que siempre escribiré
Siguiendo mis latidos
Cada palabra, cada nota
Que me das
Me hace sentir que estoy contigo
Es conexión entre tú y yo
En cada verso de esta canción
Tu voz y la mía
En cada acorde, en cada rima
Es conexión entre tú y yo
En cada verso de esta canción
Es tan distinto junto a ti
Soy lo que soy si estas aquí
Przy tym miałam wrażenie, że cały czas się na mnie gapi. Kiedy skończył rozległy się oklaski.
-Marco dopiero przyjechał, dlatego dopiero teraz przyszedł do studia. -Wyjaśnił Antonio. -Od jutra będzie normalnie przychodził na lekcje.
Kilka osób przewróciło oczami. Pablo dał nam znak, że możemy już opuścić studio. Wszyscy zrobiliśmy tak jak mówił.
Właśnie wyciągałam z szafki torebkę, kiedy podszedł do mnie Marco.
-Hej. -Powiedział.
Kluczykiem zamknęłam szafkę, schowałam go do torebki, po czym spojrzałam na chłopaka.
-Cześć. -Odpowiedziałam. -Jestem Francesca.
-Jesteś... bardzo ładna. -Powiedział.
Zarumieniłam się.
Nagle pojawił się Diego, który najprawdopodobniej wszystko słyszał. Chrząknął, spojrzał najpierw na niego, potem na mnie, a następnie powiedział:
-Skarbie, ćwiczymy Aprendi a decir adios?
Jestem prawie pewna, że to skarbie powiedział po to, by dać Marco do zrozumienia, że on jest moim chłopakiem.
Marco nieźle zamurowało.
-Czyli... wy jesteście w związku? -Zapytał.
-Tak. -Syknął Diego.
Aww... był taki słodki, kiedy robił się zazdrosny.
-Jasne, możemy poćwiczyć. -Odparłam.
Więc, tak jak powiedziałam, poszłam do sali do śpiewu. Po chwili wrócił Diego, trzymając w ręce gitarę.
Postanowiłam wyjaśnić z nim sprawę z tym nowym.
-Wiesz, że nie masz powodów, by być zazdrosnym? -Zapytałam.
-Ale ty mu się spodobałaś! -Odpowiedział.
Westchnęłam i przewróciłam oczami. To co powiedział było chyba prawdą, ale... ja nic do tego chłopaka nie czułam, więc...
-Dobra, nie ważne... Bierzmy się za próbę.
Zrobiliśmy tak, jak powiedziałam i po chwili Diego zaczął grać pierwsze nuty Aprendi a decir adios.
-Marco, może nam coś zaśpiewasz? -Zaproponował Pablo.
Chłopak wyszedł na scenę i zaczął śpiewać Entre tu y yo:
Si no hay nada que decir
Ni nada de qué hablar
No hace falta explicarte
Si guardas todos los secretos de mi vida
De mi vida y de mis sueños
Y lo sabes
Eres la única canción
Que siempre escribiré
Siguiendo mis latidos
Cada palabra, cada nota
Que me das
Me hace sentir que estoy contigo
Es conexión entre tú y yo
En cada verso de esta canción
Tu voz y la mía
En cada acorde, en cada rima
Es conexión entre tú y yo
En cada verso de esta canción
Es tan distinto junto a ti
Soy lo que soy si estas aquí
Przy tym miałam wrażenie, że cały czas się na mnie gapi. Kiedy skończył rozległy się oklaski.
-Marco dopiero przyjechał, dlatego dopiero teraz przyszedł do studia. -Wyjaśnił Antonio. -Od jutra będzie normalnie przychodził na lekcje.
Kilka osób przewróciło oczami. Pablo dał nam znak, że możemy już opuścić studio. Wszyscy zrobiliśmy tak jak mówił.
Właśnie wyciągałam z szafki torebkę, kiedy podszedł do mnie Marco.
-Hej. -Powiedział.
Kluczykiem zamknęłam szafkę, schowałam go do torebki, po czym spojrzałam na chłopaka.
-Cześć. -Odpowiedziałam. -Jestem Francesca.
-Jesteś... bardzo ładna. -Powiedział.
Zarumieniłam się.
Nagle pojawił się Diego, który najprawdopodobniej wszystko słyszał. Chrząknął, spojrzał najpierw na niego, potem na mnie, a następnie powiedział:
-Skarbie, ćwiczymy Aprendi a decir adios?
Jestem prawie pewna, że to skarbie powiedział po to, by dać Marco do zrozumienia, że on jest moim chłopakiem.
Marco nieźle zamurowało.
-Czyli... wy jesteście w związku? -Zapytał.
-Tak. -Syknął Diego.
Aww... był taki słodki, kiedy robił się zazdrosny.
-Jasne, możemy poćwiczyć. -Odparłam.
Więc, tak jak powiedziałam, poszłam do sali do śpiewu. Po chwili wrócił Diego, trzymając w ręce gitarę.
Postanowiłam wyjaśnić z nim sprawę z tym nowym.
-Wiesz, że nie masz powodów, by być zazdrosnym? -Zapytałam.
-Ale ty mu się spodobałaś! -Odpowiedział.
Westchnęłam i przewróciłam oczami. To co powiedział było chyba prawdą, ale... ja nic do tego chłopaka nie czułam, więc...
-Dobra, nie ważne... Bierzmy się za próbę.
Zrobiliśmy tak, jak powiedziałam i po chwili Diego zaczął grać pierwsze nuty Aprendi a decir adios.
Następnego dnia
Kiedy tylko weszłam do studia, podbiegła do mnie Cami.
-Nie uwierzysz!! -Krzyknęła. -Chodzę z Broudweyem!!
Miała to chyba powiedzieć tylko do mnie, ale jej pisk było słychać w prawie całym studiu.
-No, wiedziałam, że będziecie razem. -Zaśmiałam się. -Gratuluję.
Cami pisnęła, co chyba miała oznaczać Dzięki. Nagle podeszła do nas Violetta.
-Masz szczęście... -Powiedziała do Camili. -Chłopak w którym się zakochałaś, też Cię kocha.
Obróciła się i spojrzała na Leona, który tylko zmarszczył brwi. Postanowiłam do niego podejść.
-Violetta wyznawała Ci miłość? -Zapytałam. -I ją odrzuciłeś?
-No ew... Pytała się mnie czy jestem zakochany no i odpowiedziałem, że tak... I odeszła. -Odparł.
-A w kim jesteś zakochany? -Spytałam.
-No... w niej... -Przyznał.
Zdziwiona zmarszczyłam brwi. Zgaduję, że Vilu pomyślała, że jest zakochany w kimś inny niż w niej, tak odpowiadając. Och, masakra...
Chciałam mu to powiedzieć, ale zabrzmiał dzwonek na lekcje. Mieliśmy mieć teraz lekcję tańca, ale Pablo wezwał nas do głównej sali, by ogłosić wyniki wczorajszego castingu.
-Więc... casting przeszli... -Zaczął Pablo. -Chłopaki, którzy zaśpiewali Ven con nosotros. -Razem z resztą zaczęliśmy bić brawo. -Ta też piosenka będzie idealna na show. Kolejna grupa która przeszła to Naty, Camila i Francesca, które zaśpiewały A mi lado. -Pisnęłyśmy i rzuciłyśmy się na siebie-Ta piosenka też może zostać... no i ostatnia jest grupa, która zaśpiewała Esto no puede terminar. I tak, ta piosenka też może być na show.
Znów zaczęły się piski i oklaski.
-Dobrze, więc mamy plan show. -Powiedział Antonio. -Na początku piosenka w której zaśpiewają wszyscy... Chcielibyśmy, żeby to była piosenka Ser mejor, więc nauczcie się tego tekstu na pamięć. Potem chłopaki zaśpiewają Ven con nosotros, następnie Violetta swoją solową piosenkę... Właśnie, Violu, masz już ją?
Violetta skinęła głową i wyszła na scenę. Zaśpiewała Supercreativa.
(Od autorki - wyobraźcie sb, że nikt tam nie tańczy , tylko Vilu jest xd)
Szczerze mówiąc, piosenka wyszła genialnie. Jak tylko skończyła śpiewać, rozległy się oklaski.
-Idealna piosenka, Violu. -Powiedział Antonio. -Więc po niej A mi lado, następnie Esto no puede terminar, Aprendi a decir adios. i piosenka w której śpiewają wszyscy - Crecimos Juntos.
Po tym, wszyscy rozeszliśmy się do sal. Greogorio uczył nas układu do Ser mejor. Całkiem nieźle nam szło, ale on jak zwykle mówił, że do perfekcji jeszcze daleko itp. itp.
Po lekcji podszedł do mnie Marco.
-Ty i Diego tak na serio jesteście razem? -Zapytał.
Zdziwiona podniosłam brwi.
-Nie, na niby. -Prychnęłam ironicznie.
Chłopak zaczerwienił się i poszedł w stronę sali od śpiewu, w której mieliśmy mieć zaraz lekcje.
-Spodobałaś mu się. -Powiedziała Violetta, która nagle się pojawiła.
Nie ogarniam czy powiedziała to, by się ze mnie zaśmiać, współczuć mi, a może tylko po to, by stwierdzić oczywisty fakt.
-No wiem... -Odparłam z westchnieniem. -Jak z Leonem?
Vilu zacisnęła wargi i wzrok skierowała w podłogę. Powiedziałam jej to, co dzisiaj rano wyjaśniał mi Leon. Ona posłała mi uśmiech i pobiegła najwyraźniej po to, by poszukać ukochanego.
Vilu zacisnęła wargi i wzrok skierowała w podłogę. Powiedziałam jej to, co dzisiaj rano wyjaśniał mi Leon. Ona posłała mi uśmiech i pobiegła najwyraźniej po to, by poszukać ukochanego.
Nie łapię na jakim poziomie są nasze relacje. Czy jesteśmy przyjaciółkami, czy wrogami?...
....
Po wszystkich lekcjach wyszłam ze studia samotnie, ponieważ Diego zostawał na próbie z chłopakami, a Cami chciała ich ocenić. W sumie sama bym została, ale byłam wykończona po całym dniu. Nagle obok mnie pojawił się Marco i zapytał:
-Odprowadzić Cię?
Hej ^^
Jak minęły Wam święta? Mam nadzieję, że dobrze :D.
Szkoda, że nie ma śniegu xd.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba <3.
Komentujcie ^^.
czwartek, 17 grudnia 2015
Rozdział X -Dzięki za radę...
Łapcie kolejny rozdziałek ^^ !
Mało się w nim dzieje, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba :D.
Następny rozdział na pewno będzie ciekawszy :P.
Miłego czytania :*
-Gadałem z Gre... z moim tatą. -Poprawił się szybko.
Mało się w nim dzieje, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba :D.
Następny rozdział na pewno będzie ciekawszy :P.
Miłego czytania :*
----
Powoli oderwałam się od niego i spojrzałam w jego piękne oczy.
-Tak? -Spytałam. -I jak?
Diego delikatnie uniósł brwi, co znaczyło, że rozmowa przyniosła raczej pozytywne rezultaty. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, czekając jak mi odpowie.
-No... gadał coś, że tu miał spoko pracę i chciał tu zostać ze względu na nią, a potem jak miał czas głupio mu było spotkać się z jego byłą żoną, czyli moją mamą... Coś w tym stylu. No, ale się pogodziliśmy i ten tego... Dzięki za radę...
-Na co czekasz? Powinieneś klęknąć tutaj przede mną i dziękować, nie patrząc na mnie wzrokiem, i mieć głową schyloną ku podłodze! -Powiedziałam poważnym tonem. On zaczął się chichrać. -Mówię serio! No, na co czekasz?
On jeszcze głośniej się zaśmiał i zaczął się schylać.
-Diego... ja... żartowałam. -Powiedziałam zaskoczona.
Zaczął się jeszcze głośniej chichrać, jak jakiś debil. Uklęknął przede mną, powiedział "Dziękuję bardzo moja księżniczko". I dalej się śmiejąc, wstał.
-S-skarbie... -Powiedział dalej zwijając się ze śmiechu. -Jesteś taka przer-rażona, jakbym normalnie Cię miał z-zaraz skrzywdzić.
Zamrugałam oczami, jednocześnie zdając sobie sprawę, że patrzyłam na niego z wielkimi gałkami ocznymi, i poważną miną.
Także zaczęłam się śmiać.
-A jak z zespołem? -Spytałam.
-Napisaliśmy pierwszą piosenkę, Ven con nosotors. -Odparł.
-Możecie ją przedstawić na dzisiejszym castingu. -Zauważyłam.
Diego spojrzał na mnie i pocałował w policzek.
-Ty zawsze masz wspaniałe pomysły, kochanie. -Powiedział, po czym wyszedł z sali.
Kiedy tylko wyszedł, weszła Camila i jakaś czarnowłosa dziewczyna.
-A ty już się nie uganiasz za Broudweyem? -Zapytałam rudowłosą.
Cami zaczerwieniła i chciała zaprzeczyć, ale przerwała jej czarnowłosa.
-Nie, udało mi się ją od niego odciągnąć. -Powiedziała. Obie zachichotałyśmy. -Jestem Natalia, a ty Francesca, prawda? -Skinęłam głową. -Ja i Cami chcemy wziąć udział w dzisiejszym castingu chciałybyśmy, żebyś ty zaśpiewała z nami. Mamy zamiar zaśpiewać A mi lado, piosenka jest łatwa, szybko się nauczysz słów. Tylko powiedz czy się zgadzasz.
Obie wlepiły we mnie swoje ślepia, jakbym właśnie miała odpowiedzieć czy wyjdę za mąż.
-Jasne, że się zgadzam. -Uśmiechnęłam się.
One zaczęły piszczeć i zaciągnęły mnie do sali od śpiewu. Dały mi tekst. Ołówkiem zaznaczyłam sobie co śpiewam ja.
Kiedy zaczęłam uczyć się tekstu na pamięć, do sali weszli Leon, Violetta, Maxi i jakaś blondynka, która chyba nazywała się Ludmiła.
-Zaśpiewacie z nami Hoy Somos Mas? -Spytał Maxi.
-JASNE! -Wrzasnęła Natalia, nie pytając się nas o zdanie.
Świetnie, teraz mam dwa teksty do nauczenia się.
-Na co czekasz? Powinieneś klęknąć tutaj przede mną i dziękować, nie patrząc na mnie wzrokiem, i mieć głową schyloną ku podłodze! -Powiedziałam poważnym tonem. On zaczął się chichrać. -Mówię serio! No, na co czekasz?
On jeszcze głośniej się zaśmiał i zaczął się schylać.
-Diego... ja... żartowałam. -Powiedziałam zaskoczona.
Zaczął się jeszcze głośniej chichrać, jak jakiś debil. Uklęknął przede mną, powiedział "Dziękuję bardzo moja księżniczko". I dalej się śmiejąc, wstał.
-S-skarbie... -Powiedział dalej zwijając się ze śmiechu. -Jesteś taka przer-rażona, jakbym normalnie Cię miał z-zaraz skrzywdzić.
Zamrugałam oczami, jednocześnie zdając sobie sprawę, że patrzyłam na niego z wielkimi gałkami ocznymi, i poważną miną.
Także zaczęłam się śmiać.
-A jak z zespołem? -Spytałam.
-Napisaliśmy pierwszą piosenkę, Ven con nosotors. -Odparł.
-Możecie ją przedstawić na dzisiejszym castingu. -Zauważyłam.
Diego spojrzał na mnie i pocałował w policzek.
-Ty zawsze masz wspaniałe pomysły, kochanie. -Powiedział, po czym wyszedł z sali.
Kiedy tylko wyszedł, weszła Camila i jakaś czarnowłosa dziewczyna.
-A ty już się nie uganiasz za Broudweyem? -Zapytałam rudowłosą.
Cami zaczerwieniła i chciała zaprzeczyć, ale przerwała jej czarnowłosa.
-Nie, udało mi się ją od niego odciągnąć. -Powiedziała. Obie zachichotałyśmy. -Jestem Natalia, a ty Francesca, prawda? -Skinęłam głową. -Ja i Cami chcemy wziąć udział w dzisiejszym castingu chciałybyśmy, żebyś ty zaśpiewała z nami. Mamy zamiar zaśpiewać A mi lado, piosenka jest łatwa, szybko się nauczysz słów. Tylko powiedz czy się zgadzasz.
Obie wlepiły we mnie swoje ślepia, jakbym właśnie miała odpowiedzieć czy wyjdę za mąż.
-Jasne, że się zgadzam. -Uśmiechnęłam się.
One zaczęły piszczeć i zaciągnęły mnie do sali od śpiewu. Dały mi tekst. Ołówkiem zaznaczyłam sobie co śpiewam ja.
Kiedy zaczęłam uczyć się tekstu na pamięć, do sali weszli Leon, Violetta, Maxi i jakaś blondynka, która chyba nazywała się Ludmiła.
-Zaśpiewacie z nami Hoy Somos Mas? -Spytał Maxi.
-JASNE! -Wrzasnęła Natalia, nie pytając się nas o zdanie.
Świetnie, teraz mam dwa teksty do nauczenia się.
----
Po lekcjach przećwiczyłam A mi lado i Hoy Somos Mas. W ogóle najbardziej zdziwiło mnie to, że Violetta siedziała ciszej niż zwykle. Nie krytykowała nikogo, nie wywyższała się... Była jakaś inna.
Po pół godzinie prób, Pablo zwołał nas do głównej sali, ponieważ zaczęły się castingi.
Pierwsi śpiewali chłopaki Ven con nosotros.
Standardowo - ja miałam oczy wlepione w Diego, Camila w Broudweyu, a Violetta w Leonie. Dodatkowo zauważyłam, że Nati gapiła się na Maxiego, a Ludmiła na Federico.
Po nich, ja z dziewczynami śpiewałyśmy A mi lado.
Było jeszcze kilka grup, które śpiewały piosenki, których nie znam. W końcu nadeszła kolej na nasze Hoy somos mas.
(Od autorki - wyobraźcie sb, że tam są postacie, które wymieniłam :p)
-Dobrze. -Skinął głową Pablo, kiedy skończyliśmy śpiewać. -Chciałbym Wam przedstawić Marco, który przyjechał do nas z Meksyku.
Naszym oczom ukazał się całkiem przystojny brunet...
Subskrybuj:
Posty (Atom)