piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział XII - Zrobił Ci coś?

Jestem.
Bardzo Was przepraszam za moją nieobecność ;c.
Cóż, łapcie rozdział :D.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba...
Niestety najprawdopodobniej przez następny tydzień też nie pojawi się żaden rozdział ;c.
Powodem jest to, że mam teraz ferie i wyjeżdżam...
Ale po tym tygodniu postaram Wam się to jakoś wynagrodzić, może wstawię dwa rozdziały pod rząd...

... 
Stałam bez ruch. u wpatrzona w niego z otwartymi ustami.
-Ah... Ew... nie... no... -Głupio się zaśmiałam. -Ta... no... ew...
Nie wiem czy choćby ja cokolwiek zrozumiałam z tego co powiedziałam, ale odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę mieszkania.
Ale po chwili Marco mnie dogonił i złapał za ramię.
-O co chodzi? -Zapytałam.
Zacisnął wargi i nic nie odpowiedział.
-Aha. -Mruknęłam,
Ruszyłam ponownie przed siebie. Ale on znów mnie dogonił. Spojrzałam na niego wyczekująco.
-Tak myślałem... -Zaczął-Wiesz... może chciałabyś... zabawić się ze mną?
Już drugi raz dzisiaj opuściłam czaszkę. I to kolejny raz przez niego...
Teraz wszystko złożyło się w jedną całość. Wcześniej podrywał mnie nie dlatego, że się we mnie zakochał, tylko dla... tego...
Ta, typowy facet...
-Nikt się nie dowie. -Próbował mnie przekonać.
W to nikt chciał pewnie wpakować Diego. 
Moja szczęka powoli wróciła na swoje miejsce. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie do końca wiedziałam co.
-Nie, nie chcę. -Odpowiedziałam szybko i pobiegłam... gdzieś...
Nie mam pojęcia gdzie biegłam, ale chciałam być najdalej od tego kretyna.
Po minucie zatrzymałam się i odwróciłam. Nie gonił mnie. Ale ja nie wiedziałam gdzie jestem...
Czemu wcześniej nie wpadłam na to, by zwiedzić Buenos Aires? Cholera, jak ja wrócę do domu...
Nagle dostrzegłam Leona i Violettę. Podbiegłam do nich.
-Leon, Viola! -Zawołałam. -Hej, bo ja...
Niestety przybyłam w niezręcznym momencie, ponieważ ich usta miały właśnie się złączyć.
Zakłopotani spojrzeli na mnie. Zaczerwieniłam się.
-Przepraszam, bo ja... ew... zgubiłam się. Tak, dziwne. Powiedzielibyście mi jak się dostać do mojego mieszkania? -Oni zakłopotani patrzyli to na siebie, to na mnie. -Jeszcze raz wielkie sorry...
 Podałam im nazwę ulicy, a oni powiedzieli mi jak tam dojść.
Następnego dnia
W studiu próbowałam unikać Marco. No i nawet mi to wychodziło. Ale Diego to zauważył. 
-Zrobił Ci coś? -Spytał.
-Co?... Niee, skąd... -Odpowiedziałam głupio się śmiejąc.
Po lekcjach były próby do przedstawienia. Wszystkim szło całkiem nieźle, poza mną. Kompletnie nie mogłam się skupić. Myślałam ciągle o tej wczorajszej akcji.
Moje rozkojarzenia zauważył Diego.
-Co ty, myślisz o nim? -Zapytał mnie. -Co się wczoraj zdarzyło?
W życiu bym nie myślała o nim. A przynajmniej nie pozytywnie. Chciałam już mu o tym powiedzieć, ale przerwał mi znajomy głos:
-Twoja Franusia się wczoraj zgubiła... -Violetta wyszczerzyła zęby w sztucznym uśmiechu. -Ciekawe dlaczego poszła w strony, których nie zna... A i co najważniejsze - z kim...
Zmierzyłam ją wzrokiem. Ona tylko przepraszająco się zaśmiała.
-Mówi prawdę? -Zapytał Diego.
W sumie nie mogłam zrozumieć co on teraz czuje. Jego ton wykazywał, że był zdenerwowany. Ale jednocześnie przerażony i zmartwiony.
-No, tak, zgubiłam się, ale...  Ale Marco nie ma z tym nic wspólnego... Znaczy... trochę ma...
Diego nie pozwolił mi dokończyć. Po prostu podszedł do Marco, który z kimś rozmawiał i go pchnął na bok.
-O co chodzi? -Spytał.
Schowałam się za szafką, by lepiej słyszeć ich rozmowę.
-Co zrobiłeś Fran? -Zapytał Diego.
-Ja? -Udał zdziwionego. -Nic.
Zakaszlałam, tym samym zdradzając moją obecność. Spojrzeli na mnie, potem na siebie i bez słowa się rozeszli.
Kilka godzin później
Kiedy tylko wróciłam do domu próbowałam dodzwonić się do Diego. Ale nic z tego. Nie odbierał.
Usiadłam na parapecie. Muszę to wszystko przemyśleć. 
Nie powiedziałam Diego o tym co się stało wczoraj, bo nie chciałam, by robił z tego dużej afery. A tak to po prostu będę unikać Marco i tyle... Proste. 
Nagle mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz. 
LEON? 
-Halo? -Odebrałam. 
-Słuchaj, bo Diego... 

Łączna liczba wyświetleń